| |
galakta.pl Forum wydawnictwa gier planszowych Galakta |
 |
Runebound - Tłumaczenie Runebound
D.W. - Sob 04 Cze, 2005 Temat postu: Tłumaczenie Runebound Czas powoli myśleć o sprawach związanych z grą Runebound.
Pierwszym problemem, który musimy rozstrzygnąć to czy pozostawić tytuł angielski czy też wydawać grę w Polsce pod nazwą całkiem nową. Liczymy oczywiście na Wasze opinie w tej sprawie i ewentualne propozycje. Mamy swoje typy ale... „Kto pyta nie błądzi”
Z pewnością jeszcze nie raz będziemy zasięgać opinii zwłaszcza przy tej grze, która w końcu jest grą przygodową opowiadającą pewną historię.
A poniżej...... kto?
Nataniel - Sob 04 Cze, 2005
A to "Borgan the Shadow"... Borgan Cień? Heh, dziwnie brzmi.
Szept - Sob 04 Cze, 2005
Dlaczego dziwnie? Całkiem ładnie i składnie
uiek - Sob 04 Cze, 2005
co do nazwy, po angielski będzie szybciej kojarzona z oryginałem amerykańskim, ale polska byłaby bardziej swojska, zależy tylko jakby to miało brzmieć
Borgan Cień - mnie pasuje
tomasz - Sob 04 Cze, 2005
A może "Cień Borgan"? W angielskim przedimek określony (czy jak się to draństwo nazywa) "the" fajnie uwypukla drugi człon nazwy, ciężko to przełożyć na polski.
Słowo "runebond" coś znaczy? Wychodzą mi jakieś "więzi znaków runicznych", "runiczny cyrograf", "runiczna więź". Nie wiem, czy dobrze kombinuję, niech się ktoś ustosunkuje. A na razie "Runiwięź" (runo się kojarzy z krzakami jagód w lesie; rune to "runę", też nie będzie)
Atwar - Nie 05 Cze, 2005
Moim zdaniem powinno pozostać "Runebound" - jest łatwo kojarzone, krótkie i wpadajace w ucho.
Nie wszystko da sie przetłumaczyć tak żeby oddac istotę zagadnienia, przypomina mi sie w połowie lat 80 głośna (i krótka) akcja na spolszczanie obcych zwrotów, wygladało to tak:
joystick - manipulator drążkowy
komputer - samolicz
te dwa akurat zapamiętałem.
anonim - Nie 05 Cze, 2005
Runebound - nazwa długa, niewiadomo jak się ją wymawia i dla osoby która nie umie angielskiego nic nie mówiąca. Runiczny Cyrograf, Runiczna Więź, te nazwy mi się podobają, odrazu kojarzą się z grą fantazy. Więzi znaków runicznych to zadługa nazwa, krócej by było Więzi Runiczne. Cień Borgan nie podoba mi się, Borgan Cień lepiej brzmi.
Szept - Nie 05 Cze, 2005
Borgan Cień, a nie Cień Borgan bo to w końcu jest Pan Borgan zawnt Cieniem , nie jakiś przedstawiciel Cieni zawny Borganem
Przynajmniej wg mnie
A co do nazwy gry. Oryginalna nazwa znana jest nam, ale czy pzeciętnemu klientowi empiku (do których zakładam też trafi) powie cokolwiek? Dla niego pewnie tytuł angielski będzie równą nowością jak polski. A odatkowo mógłby sugerować, ze gra jest po angielsku co dobre nie jest.
Dlatego zmieniłbym nazwę na polska a ewentualnie gdzieś na dole pudełka mniejszą czcianką pozostawi ł oryginlny tytuł, albo jeszcze lepiej na spodzie pudełka go umieścił.
A co do polskiej nazwy...
Opowieść Runów
Związek Runów
Runiczne Bractwo
Bractwo Runów
D.W. - Nie 05 Cze, 2005
Nie zawsze trzeba stosować wierne tłumaczenia. Dlatego dozwolone są także i inne tytuły ale które będą się wiązały z grą. To dotyczy także i nazw przedmiotów czy postaci.
Często za argument aby zostawić angielską nazwę podaje się, że ta nazwa –lepiej brzmi, bardziej tajemniczo itp. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że dla angielskich graczy brzmi ona tak samo swojsko jakby to była polska nazwa dla naszych graczy.
Są za to inne kłopoty w stylu takim, że tu mamy do czynienia ze stosunkowo krótką nazwą, dobrze się komponującą na kartach itp. itd. Zmiana na dwuwyrazową nazwę trochę to komplikuje. Zawsze są plusy i minusy zresztą .
Przykładowo np. Citadels czyli nasza Cytadela funkcjonuje bodaj w Holandii pod nazwą „Machiavelli” co jest też bardzo trafioną nazwą według mnie. Ale w Polsce brzmiałaby ona trochę dziwnie.
Atwar - Nie 05 Cze, 2005
Ja nadal uważam że powinna pozostać nazwa oryginalna - Runebound.
Funkcjonują w naszej polskiej świadomości nazwy gier obcojęzyczne i wszystkim jest z tym dobrze np.
<b>brydż - bridge</b>
<b>kanasta - canasta</b>
Nikt nie mówi "zagrajmy w koszyczek" ale zagrajmy w kanastę, oczywiście w krajach hiszpańskojęzycznych brzmi to właśnie "zagrajmy w koszyczek ".
Ewentualnie zastosowałbym odwrotność tego co proponuje Szept, czyli główna nazwa oryginalna, a polskie tłumaczenie nazwy mniejszą czcionką - to dla tych, którzy nie zwrócą uwagi na kolorystykę pudełka.
Szept - Nie 05 Cze, 2005
Mamy jednak też Wojnę, a nie War,
mamy tysiąca, a nie thousand.
Skoro wydaje się produkt dla polskiego odbiorcy, do tego produkt , którego nazwa nie jest jakoś obecna w świadomości klienta nie ma sensu wprowadzać jakiegoś obcojęzycznego dziwadła.
Kto będzie chciał będzie nazywał ją po angielsku a tak jak jest z Osadnikami nazwa polska będzie dobrze spełniać swoją rolę wśród nowych klientów.
Był angielski Talisman i zmiana na Magię i Miecz nie wyszła mu na złe, a wręcz przeciwnie.
A co do samej nazwy to kolejna moja propozycja to:
Wyzwanie
Dani - Nie 05 Cze, 2005
Ale np. WarCraft, sporo osób kojarzy tą nazwe, a jakby ją przetłumaczyć, to nie dosyć, że brzmiało by to dość dziwnie, to ludzie by się pytali co to. Pozatym większość nazw po Polsku brzmi nieco śmiesznie (jak w/w Cień), proponuję więc nazwę gry i nazwy własne postaci i gry zostawić w oryginale.
Gość - Nie 05 Cze, 2005
| Cytat: | Mamy jednak też Wojnę, a nie War,
mamy tysiąca, a nie thousand. |
w tym przypadku, o ile mi wiadomo, gry te nie mają odpowiedników, przynajmniej w zachodniej europie.
Tysiąc jest najpopularniejszy w Polsce i prawdopodobnie w znanym nam kształcie poza nią nie występuje.
Ale wracając do tematu, dla ludzi czytujących to i podobne fora nie ma znaczenia jaka będzie nazwa, i tak kupią, natomiast człowiek niezorientowany w temacie, albo od kogoś usłyszy/przeczyta że to fajna gra i wtedy znów nie ma znaczenia jaki będzie to tytuł, skoro juz go to zainteresuje, albo trafi na nią w sklepie i zwróci jego uwagę, nie polskim tytułem, ale kolorowym opakowaniem, odzwierciedlającym zawartość.
Raczej nikt nie będzie spodziewał się po pudełku Runebounda gry w stylu Grzybobrania. Jeśli już zwróci na grę uwagę, weźmie do ręki i przeczyta z tyłu pudełka opis. Albo nie, bo go pudełko przestraszy.
anonim - Nie 05 Cze, 2005
W Polsce 1 i 2 część WarCrafta komputerowego była wydana po angielsku, gdyby polski wydawca wydał 3 część z przetłumczonym tytułem, to część fanów 1 i 2 części mogło by się nie domyślić że została wydana 3 część. To samo by dotyczyło planszowego WarCrafta gdyby został wydany po polsku. Nie widzę nic szmiesznego w słowie cień. Za to jak będę słyszeć osoby nie znające angielskiego jak plączą im się języki na nazwach własnych to dopiero będzie smiesznie.
Atwar
| Cytat: | Funkcjonują w naszej polskiej świadomości nazwy gier obcojęzyczne i wszystkim jest z tym dobrze np.
<b>brydż - bridge</b>
<b>kanasta - canasta</b> |
Akurat w grach karcjanych z tradycyjnymi kartami nazwy nie mają większego znaczenia,jeśli łatwo je się wymawia, służą jedynie po to by odróżnić jedną grę od tysiąca innych które są na te same karty. A w grach planszowych i karcianych nazwa ma przyciągnąć klijenta, mającego niewielkie doświadczenie w grach lub rzadnego, do kupna gry. Starzy wyjadacze kupią grę bez względu na nazwę.
uiek - Nie 05 Cze, 2005
| Cytat: | | w grach planszowych i karcianych nazwa ma przyciągnąć klienta, mającego niewielkie doświadczenie w grach lub rzadnego, do kupna gry. Starzy wyjadacze kupią grę bez względu na nazwę. |
dokładnie o to chodzi, dlatego polska nazw brzmiałaby bardziej zachęcajaco, dla osób nie znających się na grach.
Siedler von Catan zostało wydane ze spolszczoną nazwą, tak jak Jaskinia Trolla i jak mają wyjśc Citadels. Te operacje uważam za jak najbardziej udane.
W przypadku Runebounda też byłoby to dobre, największym problemem jest jednak znalezienie odpowiedzniej (najlepiej jednowyrazowej) nazwy.
(zawsze można nazwać Rónebołnd ale nie wiem, czy wtedy ktoś to kupi)
Szept - Nie 05 Cze, 2005
Warcraft był przez lata sprzedawany pod nazwą angielską i błędem marketingowym było by nagle wydanie tej gry pod polskim tytułem. Nie ważne komputerowej, czy planszowej.
Runebound jest w porównaniu z Warcraftem nazwą zupełnie nieznaną i nie wywołuje żadnych skojarzeń klientom. Ta ilość, która kojarzy angielski tytuł jest zapewnw wielkości błędu statystycznego. Dlatego tez wydawca ma tutaj dowolność.
Gdyby podczas premiery starej trylogii nie przetłumaczono Star Wars na Gwiezdne Wojny to pewnie dzisiaj na eksanach mielibyśmy właśnie Star Wars, ale tak nazwa polska ma już swoje miejsce i mamy Gwiezdne Wojny i nazwa ta nie razi.
tak samo jak nie razi nazw cień.
A co do nazw:
ścieżka runów
PS
Uiek a może błąd runów
Atwar - Nie 05 Cze, 2005
a ja powtórzę z uporem maniaka, że klient, który nie zna tematu popatrzy na :
- kolorowe opakowanie
- cenę
- opis
w tej kolejności,
a czy nazwa będzie Runebound, Runiczny Błąd czy Roman Głąb - nie wpłynie na jego decyzję.
uiek - Nie 05 Cze, 2005
no nie wiem, czy nazwa tak nie wpływa na decyzję o zakupie. Kupiłbyś gę o nazwie "Kupa słonia" albo "kozie bobki" ?
a tak na serio ja jestem za polską nazwą byle była chwytna
Nataniel - Nie 05 Cze, 2005
Atwar -- jezeli zobaczy w sklepie, to mozesz miec racje. Co jednak, jezeli zobaczy ogloszenie w prasie, gdzie nie bedzie jednoznacznie pisalo, ze gra jest na 100% w jezyku polskim? Co jezeli nie bedzie potrafil w sklepie tej nazwy z pamieci odtworzyc? Polskie nazwy maja niewatpliwe zalety, chociaz raz sie je tlumaczy (jak Talisman > Magia i Miecz), raz nie (jak Dragonlance, Dungeons & Dragons).
Co do tytulu -- ciezko jest o dobre doslowne tlumaczenie, wiec mozna pokusic sie o stworzenie zupelnie nowej nazwy. Kiedys byl swietny artykul Sapkowskiego o tworzeniu nazw dla ksiazek fantasy. Dwa slowa (2 rzeczowniki lub przymiotnik i rzeczownik), plus ew. spojniki. Magia i Miecz spelnia ten warunek, tak jak i wszystkie tytuly Wladcy Pierscieni a takze ksiazek Sapkowskiego .
Wojna runów
Powrót smoków
?
Martie - Pon 06 Cze, 2005
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze. Wydaje mi się tytuł powinien być polski, inaczej powstanie jakieś dziwne pomieszanie, karty po polsku a na pudełku napis w "języku wroga" .
Podoba mi się propozycja Nataniela -> Powrót smoków, ale można by ją trochę zmodyfikować np. "Powrót władców smoków"
Albo jeszcze inaczej - "Smocze runy"
Browarion - Pon 06 Cze, 2005
I ja wtrącę swoje 3 grosze.
Mnie tez się podoba po prostu "Runebound", dobrym pomysłem jest ew. tłumaczenie na polski poniżej (ale wtedy jak to przetłumaczyć... )
Myślę, że w czasach gdy na ulicy ludzie witają się mówiąc hi czy hello nie będzie to miało większych negatywnych skutków.
A jeśli już miąłbym głosowac na polska wersję - sam nie potrafię lepszych niż przedstawione zaproponować - to podobają mi się:
- Smocze Runy
- Opowieść Runów (choć to lepiej by pasowało do jakieś książki chyba )
Tu jest jednak inaczej niż z Osadnikami czy Jaskinią - to są polskie odpowiedniki.
A i tak nikt tłumaczy Windows na Okna... bo i po co
Ja i reszta - Pon 06 Cze, 2005
Co do tłumaczenia nazw gier - taka mała uwaga - w dobie powszechności komputerowej rozrywki gdzie nagminnie występują angielskie nazwy, i w sytuacji gdy wszyscy chcąc niechcąc nurzamy się w aglo-amerykańskiej pulpie kulturowej należy si zastanowić wpierw dla kogo wydajemy takie gry.
Jaki procent kupców będzie zamotanych patrząc na nazwe angielską? Nie przesadzajmy z tym ze ktoś zobaczy nazwe a potem nie powtórzy. Przykładowo - jakich kapel muzycznych słuchacie? Ich troje? A może budke sufflera? Z tego co wiem 80% muzyki wydawanej i słuchanej posiada angielskie nazwy, i jakoś nikt z tym nie ma problemów.
To po pierwsze - druga sprawa kto kupuje takie gry? target jak mi wiadomo to mężczyźni 16 - 35 lat, maniacy gier to pamiętajcie grupa męska, kobiety są w tym naszym światku są rzadkimi gośćmi, i raczej przez wyrozumiałość dla naszych pomysłów wkręcają się.- tak to jest zarówno w branży rozrywki elektronicznej jak i w planszówkach (dane wzięte z konkretnego źródła a nie z głowy). Ta grupa społeczna - najczęsciej - posiada własne dochody i operuje językiem angielskim, nieprawdaż? Zauważcie że nie kupujemy takich gier by zagrać z dziadkiem czy z babcią, czy też ze swoimi rodzicami, nawet nie po to by zagrać z dziewczyną czy żoną (przypadku nataniela nie liczę bo to wyjatek ) . Nazwa angielska będzie dobrze spełniać swoją rolę.
A co do młodszej grupy obiorców - dzieciarni która słucha hip hopu, metalu czy rocka, gra magic the gathering i kupe innych anglojezycznych karcianek, gier fabularnych, gier komputerowych itd na pewno język angielski nie brzmi niezrozumiale. To przecież nie zabiegana i zdrowo myśląca matka/żona takich maniaków jak my biega po sklepach albo zaglada na net w poszukiwaniu kolejnych gier. Jak dzieciak chce grę to on już sobie ją wybierze, rola rodziców, wójków, ciotek itd sprowadzi sie do wyłożenia pieniędzy. No i trzecie - rodzaj gry - Osadnicy tak, settelrsi nie- okay - to gra handlowa , ale Runebound pasuje identycznie jak fallout, morrowind, dungeon siege, sacred czy diablo. Nazwa moi drodzy w tych wypadkach - no sami powiedzcie - konsumentom takiej rozrywki pasuje . Na razie tyle
Misiołak - Pon 06 Cze, 2005
Jeśli znajdziemy jakiś fajny polski tytuł, to jak najbardziej jestem za tłumaczeniem.
Smocze Runy bardzo dobrze pasują.
folko - Pon 06 Cze, 2005
Do "Ja i reszta".
Czytając Twoje przemyślenia przychodzi mi do głowy tylko jedno pytanie, po co w ogóle wydawać gry po polsku ??
Przecież większość to młodzież męska i mężczyźni którzy mówią po angielsku, w ogóle chcąc niechcąc nurzamy się w aglo-amerykańskiej pulpie kulturowej... po co Polski?
Galakta zastanówcie się po co istniejecie ??
Sorry za sakazm ale nie mogę :/
Podobnie uwierz mi ale w gry grają całe rodziny. Mam żone i dwie córki i bardzo często gramy w planszówki. Wyjątek jak Nataniel ?? Nie !!
Większość moich znajomych pozakładało już rodziny i jeśli grają to bardzo często w gronie rodzinnym.
Ba, gramy my i znajomi ze swoimi rodzicami !! 60 letni ludzie pykają w Ticket To Ride, Carcassone czy Drakona. Niebywałe ??
Nigdy nie zgodzę się że planszówki są dla dzieci i młodzieży.
Gry powinny być rozpowszechniane we wszystkich grupach wiekowych.
Powinny być polskie tłumaczenia i to jak najlepsze. Co z tego że Ty i ja możemy zagrać w ang. wersje, a mój sąsiad jest francuskojęzyczny.
Dlaczego mamy dać się zanurzyć w papce angielsko a właściwie amerykańskojęzycznej ??
Mamy swój język i powinniśmy go szanować.
Zawszę się śmieję że zabytki które można spotkać w ameryce u nas można znaleść na dowolnej wsi... smutne jest to że dajemy się opanowywać przez pseudokulturę amerykańską w tym naleciałości językowe. Cieszę się że Galakta wydała Osadników a nie Settlersów (te drugie są bardziej znane w kręgu graczy niż Runebound.
Jestem zdecydowanie ZA Smoczymi Runami
D.W. - Pon 06 Cze, 2005
Dużo zależy od tego czy uda nam się dobrać właściwy Polski tytuł. Jednym z nich jest wspomniany już „Smocze runy” trochę inna propozycja do podanej wcześniej „Władcy smoków”.
Możliwości jest bardzo wiele ale czasami najtrudniej wpaść na ten właściwy i najprostszy.
Jeśli macie jakieś pomysły to nie wahajcie się pisać albo przynajmniej pisać, który Wam się podoba.
Aby nie było tak, że nic z tego nie będziecie „mieli” to gracz który jako pierwszy poda tytuł, który ostatecznie będzie otrzyma tę grę za darmo. I nie będzie miało znaczenia czy ten tytuł już mamy wymyślony czy nie ( kilka propozycji mamy ale nie chcemy niczego sugerować) .
Oczywiście za wyjątkiem sytuacji w której tytułem pozostanie RUNEBOUND.
Traktujcie to jako konkurs.
Gość - Pon 06 Cze, 2005
------->folko
A może zyjemy w dwóch różnych światach?
* "Czytając Twoje przemyślenia przychodzi mi do głowy tylko jedno pytanie, po co w ogóle wydawać gry po polsku ??
Przecież większość to młodzież męska i mężczyźni którzy mówią po angielsku, w ogóle chcąc niechcąc nurzamy się w aglo-amerykańskiej pulpie kulturowej... po co Polski?
Galakta zastanówcie się po co istniejecie ??
Sorry za sakazm ale nie mogę :/ "
Szanuj rozmówce folko. Sarkazm nie na miejscu, żadnego racjonalnego argumentu nie podałeś. Emotywne wypowiedzi nic nie wnoszą, jedynie podnoszą temperaturę dyskusji. Spox, jak chcesz mozemy założyć oddzielny topic i bedziemy sie bić na słówka.
Folko, folko, folko , czy my tutaj rozmawiamy czy się wykłócamy?
Po pierwsze- nazwa gry to jedno , tłumaczenie reszty , całej zawartości to drugie - to są odmienne rzeczy, ja mowię o tytule nie o zawartości. Tylko o Tytule .
** "Podobnie uwierz mi ale w gry grają całe rodziny. Mam żone i dwie córki i bardzo często gramy w planszówki. Wyjątek jak Nataniel ?? Nie !!
Większość moich znajomych pozakładało już rodziny i jeśli grają to bardzo często w gronie rodzinnym.
Ba, gramy my i znajomi ze swoimi rodzicami !! 60 letni ludzie pykają w Ticket To Ride, Carcassone czy Drakona. Niebywałe ?? "
po drugie- jasne że gra się rodzinnie - po to sa te gry, ale(!) powiedz mi słonko od kogo wyszła ta inicjatywa? od 60 letniego dziadka? od twojej córki? czy od Ciebie, co? Kto kupuje te gry i na nie poluje ? konkrety prosze.
*** "Nigdy nie zgodzę się że planszówki są dla dzieci i młodzieży.
Gry powinny być rozpowszechniane we wszystkich grupach wiekowych.
Powinny być polskie tłumaczenia i to jak najlepsze. Co z tego że Ty i ja możemy zagrać w ang. wersje, a mój sąsiad jest francuskojęzyczny.
Dlaczego mamy dać się zanurzyć w papce angielsko a właściwie amerykańskojęzycznej ?? "
po trzecie - RÓWNIEŻ się nie zgodze że planszówki są tylko dla dzieci i młodziezy(napisałem 16-35 lat) , RÓWNIEŻ bym CHCIAŁ aby grupa grajacych była duża - ponieważ lubie miec tuz obok ludzi grających tak jak ja. Tłumaczenia gier - oczywiście - ale pytanie na które starałem sie odpowiedzieć brzmiało - jak bardzo potrzebny jest tytuł polski, tytuł a nie zawartośc.
Więc proszę, folko czytaj uważnie , nie dawaj się ponosic emocjom jak odpowiadasz na forum.
Co do polskiego tytułu - Wyzwanie - to mi się podoba. Przynajmniej unika wyśmianej przez sapka kiczowatości nazw fantasy.
Ja i reszta - Pon 06 Cze, 2005
Powyższa odpowiedż jest oczywiscie od "Ja i reszta"
folko - Pon 06 Cze, 2005
| Anonymous napisał/a: | ------->folko
A może zyjemy w dwóch różnych światach?
* "Czytając Twoje przemyślenia przychodzi mi do głowy tylko jedno pytanie, po co w ogóle wydawać gry po polsku ??
Przecież większość to młodzież męska i mężczyźni którzy mówią po angielsku, w ogóle chcąc niechcąc nurzamy się w aglo-amerykańskiej pulpie kulturowej... po co Polski?
Galakta zastanówcie się po co istniejecie ??
Sorry za sakazm ale nie mogę :/ "
Szanuj rozmówce folko. Sarkazm nie na miejscu, żadnego racjonalnego argumentu nie podałeś. Emotywne wypowiedzi nic nie wnoszą, jedynie podnoszą temperaturę dyskusji. Spox, jak chcesz mozemy założyć oddzielny topic i bedziemy sie bić na słówka.
|
Sporo argumentów.
Ok. Wiesz niejdenokrotnie słyszałem podobne opinie nie tylko na temat tłumaczenia tytułow, ale sensu tłumaczenia filmów, bajek dla dzieci itp.
Przedmówca, chyba Ty, wyraził swoją opinię że nie są potrzebne tłumaczenia tytułow. Więcej zastanawia się do kogo one trafią.
| Anonymous napisał/a: |
To po pierwsze - druga sprawa kto kupuje takie gry? target jak mi wiadomo to mężczyźni 16 - 35 lat, maniacy gier to pamiętajcie grupa męska, kobiety są w tym naszym światku są rzadkimi gośćmi, i raczej przez wyrozumiałość dla naszych pomysłów wkręcają się.- tak to jest zarówno w branży rozrywki elektronicznej jak i w planszówkach (dane wzięte z konkretnego źródła a nie z głowy). Ta grupa społeczna - najczęsciej - posiada własne dochody i operuje językiem angielskim, nieprawdaż? Zauważcie że nie kupujemy takich gier by zagrać z dziadkiem czy z babcią, czy też ze swoimi rodzicami, nawet nie po to by zagrać z dziewczyną czy żoną (przypadku nataniela nie liczę bo to wyjatek ) . Nazwa angielska będzie dobrze spełniać swoją rolę.
|
W powyższym tekście po pierwsze:
- wyodrębniłeś grupę graczy w której większość to mężczyżni
- jeśli kobiety to "wkręcają się przez wyrozumiałość dla naszych pomysłów"
- nie kupujemy gier by grać z babcią i dziadkiem, czy też rodzicami
- nie kupujemy by grać z żoną lub dziewczyną
Po pierwsze napisałem Ci że znam sporą grupę graczy którzy :
- kupują gry by grać z żoną lub dziewczyną
- grają z rodzicami i dziadkami
- kobiety są równoprawnymi graczami i grają równie chętnie co mężczyźni
| Anonymous napisał/a: |
Folko, folko, folko , czy my tutaj rozmawiamy czy się wykłócamy?
Po pierwsze- nazwa gry to jedno , tłumaczenie reszty , całej zawartości to drugie - to są odmienne rzeczy, ja mowię o tytule nie o zawartości. Tylko o Tytule .
|
Kłócić się nie mam zamiaru więc... po pierwsze trochę się zdenerwowałem, powód właśnie ten co na początku mojej odpowiedzi.
Jak pisałem jestem ang. języczny ale wkurzają mnie te wszystkie naleciałości... jesteśmy gorsi ??
Wyobraź sobie że w Polsce powstaje super gra pod nazwą Świętopełek. Prawa kupują amerykanie i... zmieniają nazwę. Nie tylko dlatego że tego nie wymówią
| Anonymous napisał/a: |
** "Podobnie uwierz mi ale w gry grają całe rodziny. Mam żone i dwie córki i bardzo często gramy w planszówki. Wyjątek jak Nataniel ?? Nie !!
Większość moich znajomych pozakładało już rodziny i jeśli grają to bardzo często w gronie rodzinnym.
Ba, gramy my i znajomi ze swoimi rodzicami !! 60 letni ludzie pykają w Ticket To Ride, Carcassone czy Drakona. Niebywałe ?? "
po drugie- jasne że gra się rodzinnie - po to sa te gry, ale(!) powiedz mi słonko od kogo wyszła ta inicjatywa? od 60 letniego dziadka? od twojej córki? czy od Ciebie, co? Kto kupuje te gry i na nie poluje ? konkrety prosze.
|
Po pierwsze nie słonko, króliczku
Po drugie, gry kupuję przeważnie ja. Kupuje też moja córka. Moi rodzice również kupili sobie grę.
| Anonymous napisał/a: |
po trzecie - RÓWNIEŻ się nie zgodze że planszówki są tylko dla dzieci i młodziezy(napisałem 16-35 lat) , RÓWNIEŻ bym CHCIAŁ aby grupa grajacych była duża - ponieważ lubie miec tuz obok ludzi grających tak jak ja. Tłumaczenia gier - oczywiście - ale pytanie na które starałem sie odpowiedzieć brzmiało - jak bardzo potrzebny jest tytuł polski, tytuł a nie zawartośc.
Więc proszę, folko czytaj uważnie , nie dawaj się ponosic emocjom jak odpowiadasz na forum.
|
Podobnie jak Ty proponuję czytać dokładnie co się pisze. Jeśli na poczatku deklarujesz że docelowa grupa wiekowa to "mężczyźni 16 - 35 lat, maniacy gier to pamiętajcie grupa męska, [...] grupa społeczna - najczęsciej - posiada własne dochody i operuje językiem angielskim, [...] Zauważcie że nie kupujemy takich gier by zagrać z dziadkiem czy z babcią, czy też ze swoimi rodzicami, nawet nie po to by zagrać z dziewczyną czy żoną " a następnie chcesz by grupa ta była duża to coś jest nie tak.
Jeśli chcę by coś było kupowane przez szerokiego odbiorcę to nie kieruję tego w wąsko wybraną grupę...
| Anonymous napisał/a: |
Co do polskiego tytułu - Wyzwanie - to mi się podoba. Przynajmniej unika wyśmianej przez sapka kiczowatości nazw fantasy. |
No i fajnie, na pewno lepiej będzie wyglądać gra z napisem Wyzwanie, niż z ang. tytułem nic nie mówiącym 50% oglądających (optymistycznie szacując).
D.W. - Pon 06 Cze, 2005
Folko nie bardzo rozumiem to pytanie? Jakbyśmógł wyjaśnić i uzasadnić
| folko napisał/a: |
Galakta zastanówcie się po co istniejecie ??
Sorry za sakazm ale nie mogę :/
|
folko - Pon 06 Cze, 2005
To był żart, jeśli nie są potrzebne tłumaczenia bo potencjalni klienci mówią po ang. to po co Galakta
Mam nadzieję że nawet przez myśl Wam to nie przejdzie
Pozdrawiam
anonim - Pon 06 Cze, 2005
Ja i reszta
| Cytat: | | ale Runebound pasuje identycznie jak fallout, morrowind, dungeon siege, sacred czy diablo. Nazwa moi drodzy w tych wypadkach - no sami powiedzcie - konsumentom takiej rozrywki pasuje . |
Mówisz o Runebound komputerowym?
A tak na serio, nie porównuj rynku gier komputerowych z planszówkami. Gry komputerowe zaczęto masowo tłumaczyć 7 lat temu czyli niedawno,dlatego nawet polskie gry mają angielskie tytuły. Rynek gier planszowych w Polsce powstał dużo wcześniej i podaj mi przykłady gier po polsku które mają zagraniczne nazwy, ja znam tylko scrable (nie wiem czy napisałem poprawnie), za to z polskimi nazwami mogę ci wymienić pełno, wystarczy zobaczyć dorobek ENCORE lub SFERY które wydawały tylko zagraniczne gry (wyjątek Rok 1920). Fallout, morrowind,sacred czy diablo łatwo wymówić nawet osobie która nie zna angielskiego (czyli mi), Runebound nie.
Mój pomysł na nazwę gry: Runebond lub Runebund, wedłóg zwolenników nazwy angielskiej tytół gry nie ma znaczenia bo i tak ludzie kupią z powodu okładki, więc nic by się nie stało jak nie znaczył by nic po angielsku i po polsku, a jest łatwy do wymówienia i nie psuje kompozycji okładki ani kart jeśli tam występuje.
Ja i reszta - Pon 06 Cze, 2005
-----> folko
Miło ze dyskusja idzie dobrym torem
Teraz tak:
* "Po pierwsze napisałem Ci że znam sporą grupę graczy którzy :
- kupują gry by grać z żoną lub dziewczyną
- grają z rodzicami i dziadkami
- kobiety są równoprawnymi graczami i grają równie chętnie co mężczyźni"
Zazdroszczę , przytłaczająca większośc ludzi jaka znam nie gra i nie przejawia ochoty by zagrac. Znane mi dziewczyny i żony same z siebie nie siegną po magie i miecz, czy tez runebounda - pytałem je bo interesuje mnie sprawa podziału zainteresowań ze wzgledu na płeć. Co do rodziców - może tacy sa tylko na śląsku ale nie znam ludzi około 40-50tki sięgające po wirtualne światy. Kobiety - i owszem sa równoprawnymi graczami - ale czy graja równie chętnie - znowu moje doswiadczenia , odmienne od Twoich, mówią że liczebnie jak i stopniem zaangazowania, pasji, zapomnienia się czy jak to nazwiesz kobiety wyraźnie ustępuja męskiej grupie. Są bardziej trzeźwe w ocenie hierarchii wartości - albo mówiąc inaczej, nie przejawiaja ochoty tak dużej i na takie fikcje jak meżczyźni, wolą realność (albo chociaż nie wydumane fantastyczne rzeczy, np. osadników) . Wszystko to są oceny z poziomu społecznego/statystycznego. z mojego osobniczego doswiadczenia , ze tak powiem.
**"Jeśli chcę by coś było kupowane przez szerokiego odbiorcę to nie kieruję tego w wąsko wybraną grupę..."
Hmm, to nie jest wąska grupa. Ona ma akurat dość szerokie ramy zauważ ze tylko dwa parametry - wiek i płeć decyduja o przynależności do niej. Akurat tak sie składa że młodzi, chetni nowości ludzie z przedziału 16-35 stanowią cel marketingowy 80% towarów, od czipsów poprzez muzykę, aż do ksiązek dochodząc - kultura konsumpcyjna jest nakierowana na konsumentów - a ta grupa wiekowa najchetniej wydaje swoje pieniądze np. na gry. I powtórzę : Chciałbym aby rozrywka typu gry planszowe była bardziej popularna. Ale to tylko moje "chcę". Inni to inni. Lubie miec obok siebie grupe akceptacji - czyli grupe ludzi o wspólnych/podobnych zainteresowaniach i hobby, akceptujących sie nawzajem w swoich wybrykach, chetnie propaguje planszówki wśród znajomych i rodziny, zakładam aktualnie stowarzyszenie itp. I wiem kto i jak bardzo się interesuje tymi rzeczami. Fantasy przy pierwszym spotkaniu przykładowo zainteresuje nasto - dwudziestoparolatka, ale nie 40 latka - mówię o statystycznym społecznym odbiorze, nie podawajmy tutaj przykładów "bo mój dziadek lubi tolkiena".
W szachy i owszem, w go może też, w brydża itd tak, ale nie w magie i miecz. To inne pokolenie. ja jestem z końcówki lat 70' , i wiem co to tolkien, a moi rodzice? A twoi rodzice? Nie bardzo ich to bedzie krecić.
Proponuje swoja droga jakis odrębny topic dla tego tematu - jak byłby ktos oczywiście chetny dyskutować o czyms takim.
--------> anonim
Nie porównywać? Jak to? To gra i to gra. Gry komp. tłumaczy sie zarówno z tytułami jak i zostawia tytuły. Mnie chodzi nie o cala kategorie gier planszowych - a jedynie o Runebound. Jak to gdzieś na rebelu ktos okreslił - takie planszowe diablo. Gram zarówno na kompie jak i na zywo w planszówki. Serio, nie rozumiem dlaczego nie powinienem tego porównywać.
Aha - Monopoly
Pozdrawiam
folko - Pon 06 Cze, 2005
Ok. Wytłumaczyliśmy sobie kilka spraw, na pewno mamy trochę inne doświadczenia i stad inne spojrzenia na sprawe.
Oczywiście elementy fantasy są popularniejsze wśród młodszych graczy i będą... dopóki moje, Twoje pokolenie nie będzie dziadkami
Ale kto wtedy będzie grał z takim starymi prykami mam nadzieję że moje wnuki
A w ogole jako milosnicy go nie powinnismy sie klócić.
Pozdrawiam
Misiołak - Pon 06 Cze, 2005
Wróćmy zatem do wybierania nazwy.
Ze swojej strony zaproponuję:
1 - Runa ew. Runy
2 - PioRuny
Atwar - Pon 06 Cze, 2005
Moi szanowni przedmówcy mocno rozwinęli temat.
| Cytat: | | smutne jest to że dajemy się opanowywać przez pseudokulturę amerykańską w tym naleciałości językowe. |
Gra o której dyskutujemy jest również wytworem pseudokultury amerykańskiej - zgniłego kapitalizmu, jak to się kiedyś mawiało.
Naleciałości są, były i będą, że wspomnę odniemiecki "kartofel", o całym zestawie zapożyczonych od rosjan (zdecydowani mistrzowie) przekleństw nie wspomnę.
Sami te naleciałości tworzymy (patrz tytuł http://www.gry-planszowe.pl/ - And the winner is... - o grze 2004 roku)
Co do potrzeby tłumaczenia, oczywiście że Galakta wykonuje kawał dobrej roboty tłumacząc gry, bez tego rynek w naszym kraju pewnie by się nie rozwinął nigdy, ale tematem dyskusji był tytuł, a nie potrzeba, bądź nie, tłumaczenia gier.
Atwar - Pon 06 Cze, 2005
Przepraszam, nie dokończyłem poprzedniej myśli, bo moi synowie się pobili - musiałem wkroczyć i przypadkiem klepnąłem Enter.
Wracając do tłumaczeń tytułów, dwie pierwsze gry wydane przez Galaktę również miały oryginalne tytuły i nie przeszkodziło to jednej z nich zostać grą roku, nie spowodowało ich klapy i nikomu nie przeszkadzało. Zauważyłem nawet ciekawostkę moi synowie (gdy się nie biją i kłócą) w rozmowach z kolegami używają angielskich nazw - "Citadels" i "Cave Troll".
Szept - Pon 06 Cze, 2005
| Cytat: | A i tak nikt tłumaczy Windows na Okna... bo i po co |
Przeczytaj to co napisałem o Gwiezdnych Wojnach. Gdyby ktoś przetłumaczył win 3.11 jako okienka to dizsiaj używałbys okienek xp.
| Cytat: | | To po pierwsze - druga sprawa kto kupuje takie gry? target jak mi wiadomo to mężczyźni 16 - 35 lat, maniacy gier to pamiętajcie grupa męska, kobiety są w tym naszym światku są rzadkimi gośćmi, i raczej przez wyrozumiałość dla naszych pomysłów wkręcają się.- tak to jest zarówno w branży rozrywki elektronicznej jak i w planszówkach (dane wzięte z konkretnego źródła a nie z głowy). Ta grupa społeczna - najczęsciej - posiada własne dochody i operuje językiem angielskim, nieprawdaż? Zauważcie że nie kupujemy takich gier by zagrać z dziadkiem czy z babcią, czy też ze swoimi rodzicami, nawet nie po to by zagrać z dziewczyną czy żoną (przypadku nataniela nie liczę bo to wyjatek Smile ) . Nazwa angielska będzie dobrze spełniać swoją rolę. |
Jak zna angielski to sobie kupi oryginał nie będzie czekał na to co wyda Galakta.
A skąd przeciętny 16 latek posiada własne dochody?
A powiedz mi ile osób prawidłowo wymawia te angielskie nazwy ile osób je wogóle zna. Ile razy jest tak, ze owszem powie ci jaka piosenka mu się podoba ale powie to opisowo bo tytułu nie pamięta, a nie pamięta dlatego, ze nie jest to polski tytuł.
Nazwa angielska jest dobra kiedy jest prodta, jak na przykłąd drakon ale nazwa Runebound juz nie jest taką.
Co z tego że kupię grę z angielską nazwą. Zagram ze znajomymi, którzy nie znają języka i co poszukają jej później w sieci albo w sklepie? Jakiegoś runebonda...czy jakoś tak?
Nazwa obca jest dobra iedy łatwo ją zapamiętac przeciętnemu odbiorcy, takiemu co to nie zna języka a może kupić. Tak było przy Drakonie, prosta jednowyrazowa nazwa (do tego imię bohatera), ale jak pisałem powyżej Runebond...błąd...rune cośtam...???
No z twojego listu podoba mi se to że podoba ci śą nazwa Wyzwanie
I Folko tez się podoba, no to w czymś sie wszyscy trzej zgadzamy
Gość - Wto 07 Cze, 2005
| Cytat: | | Jak zna angielski to sobie kupi oryginał nie będzie czekał na to co wyda Galakta. |
Znam angielski - ale wole po polsku, łatwiej wtedy "przetestować" w gronie nie-miłośników.
| Cytat: | | A powiedz mi ile osób prawidłowo wymawia te angielskie nazwy... |
Już nie róbmy z ludzi tak skończonych ciemniaków. Gry przykładowo koputerowe mają dużo bardziej skomplikowane tytuły, kapele muzyczne również, a wszyscy jakoś wiedza o co chodzi. Nie przesadzajmy - angielski jest popularny, a ludzie których by zainteresowała ta gra na 99% nie bedą się mylić. Tytuł polski - okay - jednowyrazowy i oddajacy ducha gry czy też jakiś element fabularny tejże. "Wyzwanie" jest ciekawe i na pewno nikt (jak juz dbamy o te resztki inteligencji i pamięci innych) nie pomyli się czy to były "ściezki runów" "smocze runy" czy "chodaki pana józefa". Lepsze z pewnością od czegoś takiego jak władcy czterech koron cos tam cos tam cos tam.
Uwierzmy że inni nie sa tępakami lingwistycznymi (pamietajmy o grupie potencjalnych kupców, jaka ona jest - co więcej od momentu wprowadzenia rzeczy do empików nieważne czy rzecz nazywa sie bloodyButcherOfSadMoonOfDarkness czy po prostu diablo - rzecz się sprzeda, może nawet i lepiej z tytułem angielskim - nie wiem)
| Cytat: | | Zauważyłem nawet ciekawostkę moi synowie (...) w rozmowach z kolegami używają angielskich nazw - "Citadels" i "Cave Troll". |
No i to jest to o co sie rozbija woda w naszej szklance. Angielski czy tego chcemy czy nie wydaje się byc bardziej atrakcyjny. Więc pytanie powraca - tłumaczyć tytuły? A może zrobić tak aby na okładce była nazwa polska krojona fontami oryinału - ale w widocznym miejscu również by było zaznaczenie, iż jest to własnie "polskie wydanie bestsellerowej gry Runebound" ?
Martie - Wto 07 Cze, 2005
Jak widać z wypowiedzi moich przedmówców tłumaczenie tytułu ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Ja będę się upierał że Wydawca powinien wybrać tytuł po polsku. Bardziej cieszy moje oczy leżące na półce pudełko z "Osadnikami z Catanu" niż "Settlers of Catan" (taki przejaw patriotyzmu )
I jeszcze kolejna propozycja tytułu dla Runebounda: "Opowieści Tamaliru" (Tamalir - Miasto z którego starują gracze jeśli ktoś nie wie)
Ja i reszta - Wto 07 Cze, 2005
Osadnicy lepsi od settlersów, bez dwóch zdań.
Opowieści Tamaliru - nie bardzo - bo po pierwsze jakie opowieści , po drugie jakiego Tamaliru zapyta sam siebie kupujący ? Chodzi o jasność i konkret , ale spoko, jak się wydawcy spodoba taki tytuł tez kupie, co mnie tytuł, zawartośc wazna.
p.s. to powyżej jako gość - to "Ja i reszta", ech
anonim - Wto 07 Cze, 2005
Ja i reszta
| Cytat: | Nie porównywać? Jak to? To gra i to gra. Gry komp. tłumaczy sie zarówno z tytułami jak i zostawia tytuły. Mnie chodzi nie o cala kategorie gier planszowych - a jedynie o Runebound. Jak to gdzieś na rebelu ktos okreslił - takie planszowe diablo. Gram zarówno na kompie jak i na zywo w planszówki. Serio, nie rozumiem dlaczego nie powinienem tego porównywać.
Aha - Monopoly |
Taka jest różnica, że o powstawaniu gry komputerowej dowiadujesz się rok przed premirą z gazet. Osoba przekaująca informacje na bierząco posługuje się tytułem orginalnym, bo wtedy jeszcze nie jest wiadomo czy wyjdzie w Polsce i będzie tłumaczone. Gdy gra wychodzi w Polsce, najczęściej z opóżnieniem, wszyscy już znają tą grę z orginalnego tytułu, więc błędem jest go spolszczać. O grze planszowej wiele osób dowie się dopiero w Empiku, nie każdy ma internet i nie każdy zna na tyle angielski by czytać z angielskich stron.W sklepie internetowym z grami planszowymi 90% to gry po angielsku,gra po polsku z nazwą angielską zaginie wśród tych angielskich tytułów. Gdy będzie tytuł polski potencjalny klijent kupujący swoją pierwszą grę łatwiej ją znajdzie i, co najwarzniejsze dla wydawcy, kupi.
Aha: 2 gry planszowe po polsku z angielskimi nazwami przeciw kilkunastu grom planszowymi z polskimi tytułami. To chyba o czymś świadczy.
Ja i reszta
| Cytat: | | Opowieści Tamaliru - nie bardzo - bo po pierwsze jakie opowieści , po drugie jakiego Tamaliru zapyta sam siebie kupujący ? Chodzi o jasność i konkret , ale spoko, jak się wydawcy spodoba taki tytuł tez kupie, co mnie tytuł, zawartośc wazna. |
A teraz odpowiadam twoimi słowami:
| Cytat: | | Już nie róbmy z ludzi tak skończonych ciemniaków. |
Wmawiasz nam że Polacy są tak inteligentni, że każdą nazwę angielską potrafią wymawiać i zapamiętać, a tak głupi że nie rozpoznają nazwy własnej.
Jaki Runebount | Cytat: | | zapyta sam siebie kupujący ? Chodzi o jasność i konkret |
Nie widzę w tym tytule ani jasności ani konkretu, a dlaczego to napisałem na górze postu.
| Cytat: | | Angielski czy tego chcemy czy nie wydaje się byc bardziej atrakcyjny. Więc pytanie powraca - tłumaczyć tytuły? |
Dlatego powinniśmy uczyć dzieci że język angielski jest rewelaczyjny, a polski do dupy? Z takim podejściem do własnego języka wychowamy pokolenie Polaków które między sobą będzie gadało po angielsku. Coś takieg było w XIXw ale wtedy w modzie był francuski.Dlatego trzeba szanować polski język i wydawać gry z polskimi tytułami bo zawsze tak były wydawane.
Opowieści Tamaliru tytuł jest niezły, w stylu tytułów książkowych, i od razu wiadomo że chodzi o grę fantazy, ale nie wiem czy w ksiązkach nie jest już zadużo tytułów w tym stylu. Tamalir - jako osobie czytającej książki fantazy, pewnie dużo będzie takich odbiorców, skojażył by się z krainą w której akcja się dzieje, więc niewiele by się pomylił.
I potsumowanie:
Na polskim niewielkim rynku gier planszowych nazwy angielskie nie zwiększą sprzedarzy gry, bo większa część ludzi dowie się dopiero o grze w momencje jej sprzedarzy, a mogą ją zmniejszyć. Polska nazwa nie zmniejszy sprzedarzy gry a może ją zwiększyć.
Atwar - Wto 07 Cze, 2005
Anonim
| Cytat: | | W sklepie internetowym z grami planszowymi 90% to gry po angielsku,gra po polsku z nazwą angielską zaginie wśród tych angielskich tytułów. |
To akurat zależy od sposobu prezentacji - marketing (znowu angielskie słowo)
Anonim
| Cytat: | | Gdy będzie tytuł polski potencjalny klijent kupujący swoją pierwszą grę łatwiej ją znajdzie i, co najwarzniejsze dla wydawcy, kupi. |
Nie wydaje mi się aby to zagwarantowało sprzedaż.
Anonim
| Cytat: | | Dlatego powinniśmy uczyć dzieci że język angielski jest rewelaczyjny, a polski do dupy? |
Nie widziałem aby ktokolwiek, oprócz cytowanego, takie stwierdzenie na tym forum napisał.
Takie mamy teraz czasy, języki obce są wszechobecne, w domu, w telewizji w prasie, w szkole, na ulicy, w pracy. A że akurat jest to angielski? Socjologowie twierdzą że za 30 lat najpopularniejszy będzie chiński.
Nie dajmy się ponosić emocjom i nie odgrywajmy Mikołaja Reja z Nagłowic, w końcu to tylko gra, a raczej tytuł gry. Bez względu na jej nazwę i tak ją kupię.
anonim - Wto 07 Cze, 2005
Atwar
| Cytat: | | Takie mamy teraz czasy, języki obce są wszechobecne, w domu, w telewizji w prasie, w szkole, na ulicy, w pracy. A że akurat jest to angielski? Socjologowie twierdzą że za 30 lat najpopularniejszy będzie chiński. |
Zawsze był jeden język łączący całą Europę, najpierw łacina ,później francuski a teraz angielski a póżniej jeśli sociologowie mają rację Chinski i z kazdego mamy lub będziemy mieli jakieś naleciałości językowe i nie widzę w tym nic dziwnego, ważne żeby w polsce dominującym językiem był Polski a nie angielski
| Cytat: | | Nie dajmy się ponosić emocjom i nie odgrywajmy Mikołaja Reja z Nagłowic, w końcu to tylko gra, a raczej tytuł gry. Bez względu na jej nazwę i tak ją kupię. |
Po waszych postach czyli: Atwar i Ja i reszta widzę że słowa Reja " Polacy nie gęsi i swój język mają" są tak samo aktualne jak za jego czasów.
| Cytat: | Anonim
Cytat:
Gdy będzie tytuł polski potencjalny klijent kupujący swoją pierwszą grę łatwiej ją znajdzie i, co najwarzniejsze dla wydawcy, kupi.
Nie wydaje mi się aby to zagwarantowało sprzedaż. |
To jest tylko jeden z czynników który może wpłynąć na sprzedaż gry.
| Cytat: | | Bez względu na jej nazwę i tak ją kupię. |
No właśnie. Pytanie do przeciwników polskiej nazwy: Dlaczego bronicie tak bardzo angielskiego tytułu skoro i tak kupicje grę. Tytuły orginalne są wtedy ważne kiedy są znane a zagraniczne gry planszowe w polsce znane są tylko w wąskim gronie zapaleńców do którego oferta nie będzie adresowana bo oni nawet bez reklamy kupią grę jeśli jest dobra.
Browarion - Wto 07 Cze, 2005
| anonim napisał/a: | | Pytanie do przeciwników polskiej nazwy: Dlaczego bronicie tak bardzo angielskiego tytułu skoro i tak kupicje grę. Tytuły orginalne są wtedy ważne kiedy są znane a zagraniczne gry planszowe w polsce znane są tylko w wąskim gronie zapaleńców do którego oferta nie będzie adresowana bo oni nawet bez reklamy kupią grę jeśli jest dobra. |
Choć przeciwnikiem polskiej nazwy nie jestem - odpowiem.
Sama nazwa jest de facto mało istotna - nie znam nikogo kto wydałby około 100 zł (przypuszczam ze tyle minimalnie kosztować może Runebound) tylko na podstawie nazwy. No chyba że (i tu plus dla utrzymania nazwy zachodniej) gdzies mu dzwoni że to jest to, więc "bierze w ciemno". Każdy inny potencjalny kupiec / gracz i tak najpierw zasiegnie języka, więc ten element jest istotniejszy.
Cały spór powyżej wydaje się IMHO jałowy. Galakta szuka odpowiedzi marketingowej - jaki tytuł przyciągnie potencjalnych kupców / czy nawza polska będzie mieć większe "branie" ?
I tu odpowiedź wydaje się (IMHO) twierdząca.
Ale też spora liczba osób korzysta z róznego rodzaju źródeł by się dowiedziec nieco więcej zanim wydadzą parę złotówek, więc utrzymanie nawzty Runebound może ułatwić znalezienie info na ten temat.
Stąd osobiście jestem za tym, by niezależnie od tego czy będzie to podtutył, czy nazwa oficjalna, wzmianka o "Runebound" jednak znalazła się tak w instrukcji, jak na opakowaniu (a więc nota bene stała się elementem handlowym)
POzdrawiam
Atwar - Wto 07 Cze, 2005
| Cytat: | | ważne żeby w polsce dominującym językiem był Polski a nie angielski |
Jest to zapisane w konstytucji RP.
| Cytat: | Po waszych postach czyli: Atwar i Ja i reszta widzę że słowa Reja " Polacy nie gęsi i swój język mają" są tak samo aktualne jak za jego czasów.
|
Niezupełnie, chodziło mi tylko o to, by banalnej sprawy - tytułu gry planszowej
nie przyrównywać do batalii o czystość języka Polskiego i nie odsądzać niektórych wyrażających odmienne zdanie od czci i wiary. W czasach M.Reja językiem używanym w kościołach, w czasie mszy była łacina, więc poniekąd był to język urzędowy. Tak że aktualność jego stwierdzenia w obecnych czasach jest stwierdzeniem na wyrost. Ilość naleciałości zaś, jest mierzona objętością słownika wyrazów obcych, najlepiej pod redakcją W.Kopalińskiego.
| Cytat: | | Dlaczego bronicie tak bardzo angielskiego tytułu skoro i tak kupicje grę. |
Jak już wcześniej napisałem tytuł z kwestią zakupu gry nie ma nic wspólnego. Z kupujących w Empiku pewnie z 20% wie co to są Runy (o ile tytuł z taką frazą się pojawi). Dlaczego zaś uważam że tytuł angielski jest dobry? Podoba mi się, a tego nie da się wytłumaczyć, ponieważ o gustach i kolorach nie ma dyskusji.
Ja i reszta - Sro 08 Cze, 2005
Ojoj, jak to mawiał krecik. No i po co się odzywałem . Fajna zabawa wyszła z tym tytułem, ale poważnie mówiąc - SpaceHulka jakoś wydano pod tytułem angielskim, MechWarriora również, Warzone takoż, - okay to bitewniaki każdy wie o co chodzi, nie rozwijajmy tego. Ale - jak zachcemy tak bedziemy mieli no nie? A może jednaka nie, bo widać wyraźnie że Galakta zdecydowała się na tytuł polski więc spór ten to tylko jako ciekawostka. Bedzie tytuł polski tylko jaki?
Ale to już bajka na inny topic.
Pozdrawiam
p.s. nikt chyba z odzywających się na tym temacie nie jest tak naprawde przeciwnikiem polskiego tytułu - co najwyżej bardziej nam pasuje ten oryginalny niz polski, pewnie pasuje nam dlatego ze polska nazwa "jakoś" może zinfantylizuje - ale tego proszę niech nikt już nie dotyka, bo się topic zrobi potwornym kalafiorem.
tencogoniema - Wto 13 Gru, 2005
jest juz tłumaczenie skończone
to może gdzieś to wrzucicie żeby ludki takie jak ja mogli zobaczyć efekt
Hudson - Wto 13 Gru, 2005
| tencogoniema napisał/a: | jest juz tłumaczenie skończone
to może gdzieś to wrzucicie żeby ludki takie jak ja mogli zobaczyć efekt |
A ktos powiedzial, ze jest?
Marek Radziszewski - Czw 15 Gru, 2005
Runebound.
Edycja PL - naklejka na folii.
Jesli gra wyjdzie pod tytułem: Smocze Runy albo cos w tym stylu, to straci na tym ( IMHO ) a ja kupie wersje angielską. Podobnie reagują znajomi.
Ja i reszta - ten gosc wie co pisze.
pozdr.Marek
Jedras - Nie 18 Gru, 2005
Runebound swietnie brzmi i wyglada dlatego popieram pomysł z nalepką, a żeby potem ludzie nie mieli problemów typu : "chodź pójdziemy pograć w tego... tam, rune - cośtam" dopisałbym nad tytułem np :"Więź runiczna."
Macin113 - Sob 06 Sty, 2007
Co do tlumaczenia to znalazlem jeden blad otoz:
Dociągaj karty Handlu do chwili, gdy łączna cena wylosowanych Przedmiotow bedzie wieksza lub rowna 10(zlotych)...
Chyba powinno byc mniejsza lub rowna, prawda
Ale poza tym gra bardzo dobrze przetlumaczona
Macin113 - Sob 06 Sty, 2007
@up
Zapomnielem dopisac o jaka karte mi chodzi. Chodzi o Kraxoniks Prastary
Krionah - Sob 06 Sty, 2007
Nie ma błędu.
Przykład (zupełnie z głowy ):
dociągasz przedmiot za 3 zł. (w twoim rozumieniu byłby koniec dobierania kart)
Dociągasz kolejny za 6 ( w sumie jest 9)
Dociągasz kolejny za 5.
W sumie masz 14 czyli koniec dociągania.
Macin113 - Sob 06 Sty, 2007
Ale nie ma napisane ile Przedmiotow masz wylosowac. Wg mnie powinno byc mniejsza lub rowna:
-dociagam karte o wartosci 4
-potem o wartosci 3
-i jeszcze o wartosci 5, ktorej nie moge wziasc poniewaz jest wiecej niz 10
Czyli biore tylko 2 pierwsze karty.
Wydaje mi sie ze tak jest dobrze
@edit
Jeszcze raz przeczytalem twoja odpowiedz i chyba przyznam ci racje
Thx zz uswiadomienie.
Ale uwazam ze tak jak ja mowie tez moglo by byc
Hudson - Sob 06 Sty, 2007
Mogloby...ale karta jest przetlumaczona wiernie z wersji amerykanskiej
Macin113 - Sob 06 Sty, 2007
Dopiero teraz zobaczylem dalsza czesc karty, na ktorej jest napisane ze wartosc wszystkich nie moze przekraczac 10 zl
Juz nie wiem kto ma racje, zostane przy swojej wersji
Hudson - Sob 06 Sty, 2007
Mam nadzieje, ze teraz wszystko bedzie jasne. Wezmy taki przyklad. Dociagasz karty:
bomba błyskowa - 5zk
plecak pojemnosci - 3zk
pierscien ochrony - 4zk
W tym momencie przestajesz dociagac karty, poniewaz ich laczna wartosc wyniosla 12zk i wybierasz sobie dowolne z nich, pamietajac o zasadzie, ze laczna wartosc wybranych przedmiotow nie moze przekroczyc 10zk (czyli w tym przypadku bierzesz dowolne 2 karty). Nie musisz zatrzymac dwoch pierwszych kart. Mozesz np zatrzymac pierscien i plecak, a odrzucic bombe.
Gdybys wylosowal 10 kart o wartosci 1zk kazda, to moglbys zatrzymac 10 kart itd.
|
|